Jeszcze jest za wcześnie na opowieść o klasztorze nowogrodzieckim,
bowiem mam do przejrzenia sporo materiałów, ale w zamian proponuję nie
mniej ciekawą wycieczkę w nieco inne miejsce. Jakie? Otóż kiedy jedzie
się z Bolesławca do Złotoryi, drugą mijaną wzdłuż głównej drogi między
tymi miastami miejscowością jest Warta Bolesławiecka. Malowniczo
położona wśród pól i niewielkich pagórków wieś o ponad osiemsetletniej
historii, dawna włość rodu von Zedlitzów, znana jest między innymi z
pięknego renesansowego dworu, wybudowanego pod koniec XVI wieku. Mało
kto jednak zdaje sobie sprawę, że dwór Zedlitzów nie jest wcale
najcenniejszym zabytkiem dawnej Alt Warthau. Ktoś mógłby wskazać tutaj
na urokliwy kościół parafialny, znajdujący się w samym centrum wioski, i
owszem, wskazałby bardzo ważne miejsce w historii Warty, jednak nie to
miejsce mam na myśli. Sądzę też, że mało kto w powiecie bolesławieckim, a
tym bardziej poza jego granicami, zdaje sobie sprawę z tego, że
miejsce, o którym myślę, w ogóle istnieje. Mało komu może cokolwiek
mówić nazwa Gwiezdny Zamek, a tym bardziej jej niemiecki odpowiednik-
Sternburg. A jednak właśnie to miejsce jest najcenniejszym skarbem, jaki
posiada Warta Bolesławiecka.
Gwiezdny Zamek, mimo swojej
romantycznej nazwy i dużej wartości, nie jest wcale żadnym imponującym
założeniem. Właściwie obecnie jest to smutna, zadrzewiona ruina w lesie
między Wartą Bolesławiecką a Wartowicami, niedaleko szosy
Bolesławiec-Złotoryja. Na pozór mało ciekawa, piaskowcowa ściana,
otoczona ze wszystkich stron zabagnionym strumieniem. Prawda jest jednak
nieco inna…
W roku 1217 wieś Warta, notowana w nieco późniejszych
źródłach pod nazwą Wartha, już z pewnością istniała. Z tego właśnie roku
mamy pierwszą istniejącą wzmiankę o tej miejscowości, położonej
ówcześnie na granicy dystryktów bolesławieckiego i lwóweckiego. Nie
wiadomo, czy Gwiezdny Zamek już wtedy istniał, jednak XIX-wieczni
kronikarze twierdzą, że owszem, istniał. I został zbudowany nie przez
byle kogo, bo przez… templariuszy. Związana jest z tym również legenda o
tym, jakoby Gwiezdny Zamek był połączony podziemnym tunelem z zamkiem
na Grodźcu, jednym z ważniejszych w systemie obronnym dawnego plemienia
Bobrzan. Za taką teorią, jakoby ruiny wartańskie zostały zbudowane za
sprawą templariuszy, przemawia fakt, że przebywali oni już wtedy w
Polsce- sprowadził ich w 1155 roku Bolesław Kędzierzawy, senioralny
książę Polski. Jest jednak pewien szkopuł- na Śląsku pojawili się oni
dopiero w 1225 roku, gdzie sprowadził ich Henryk Brodaty. Ich komandoria
powstała w Oleśnicy Małej pod Wrocławiem. Czy mogli oni stworzyć
niewielką strażnicę pod Bolesławcem, nieco ponad dwadzieścia kilometrów
od ówczesnej granicy z niemieckim (a właściwie rzymskim) Świętym
Cesarstwem, jak je w 1225 roku oficjalnie zwano? Być może. W każdym
razie o Gwiezdnym Zamku mamy pierwszą pewną informację nieco późniejszą,
bo z przełomu XIII i XIV wieku z Liber fundationis episcopatus
Vratislaviensis. Była to, wedle treści tej księgi, warownia wojskowa.
Jedna z trzech na terenie wsi… Strzegła ona przejścia pomiędzy
dystryktami bolesławieckim i lwóweckim. Warto wspomnieć, że sama Warta
Bolesławiecka, choć jej obecna nazwa sugeruje zupełnie co innego, przez
wieki podlegała właśnie pod Lwówek… a przynajmniej jej centralna część.
Niebyłczyce, czyli zachodnia część wioski, jeszcze w XX wieku stanowiące
osobną miejscowość, przynależały już pod Bolesławiec. Otoczony fosą
zameczek znajdował się na samej granicy pomiędzy dystryktami, które z
czasem zamieniły się na tzw. weichbildy, odpowiedniki dzisiejszych
powiatów w krajach Korony Czeskiej, do której Warta, wraz z całym
księstwem jaworsko-świdnickim, weszła w XIV wieku. Zameczek w Warcie
tymczasem zyskał nowego właściciela, niejakiego Stiebitza. Mężczyzna
ten, niestety, nie był bynajmniej zainteresowany utrzymywaniem porządku
na pograniczu bolesławiecko-lwóweckim, no chyba że było to w jego
interesie. Stiebitz był jednym z wielu Raubritterów, innymi słowy, był
rycerzem-rabusiem. Na Śląsku w tamtym czasie działało ich dość wielu, a
najsłynniejszy z nich, niejaki Czarny Krzysztof, choć nie wiadomo, czy
naprawdę istniał, miał działać w okolicach Legnicy i Złotoryi, czyli
całkiem niedaleko. Zameczek trwał, doświadczany w miarę upływu czasu
właściwie tylko przez nawałę husycką. Oprócz walk związanych z husytami
oraz późniejszych perturbacji związanych z aspiracjami Macieja Korwina
(nie mającego raczej nic wspólnego ze znanym ze współczesnej polskiej
polityki Korwinem), króla Węgier, do panowania nad Śląskiem i całą
Koroną Czeską, okolice Warty miały zapewniony spokój od działań
wojennych. Zresztą Gwiezdny Zamek nie miał pełnić funkcji obronnych;
przy jego niewielkich rozmiarach byłoby to absurdalne. Mógł co najwyżej
opóźnić marsz wroga w kierunku Bolesławca albo Lwówka. W czasach pokoju
kolejni właściciele zamku mogli jednak z pewnością korzystać z jego
strategicznego położenia handlowego, ale sytuacja w okresie Odrodzenia
zmieniła się bardzo na niekorzyść naszego zameczku. Kilkaset metrów na
wschód od niego, bliżej wsi, powstał nowy dwór, zachowany do dzisiaj i
obecnie intensywnie remontowany. Mały zameczek okazał się zbyt mały,
zbyt oddalony od szosy bolesławieckiej, aby być nadal zamieszkiwany.
Ozdobiony piękną figurą średniowiecznego rycerza, pamiętający co raz
bardziej oddalające się polskie czasy Gwiezdny Zamek, znany już od dawna
pod niemiecką nazwą Sternburgu, zapewne z wolna pustoszał, aż wreszcie
został całkowicie opuszczony. Nie wiadomo, kiedy dokładnie zawaliła się
niewielka wieżyczka, należąca do jego murów. Nie wiadomo, kiedy zaginęła
figura rycerza, w sumie nie wiemy nawet, czy istniała. Zamkowe mury w
miarę upływu czasu murszały i rozpadały się, otaczająca zameczek fosa
zamuliła się i zamieniła w bagniste mokradło, Rosnący dokoła las
powiększył się i otoczył pagórek, na którym stało kurczące się w sobie
obronne średniowieczne gniazdo. Przez kolejne dziesięciolecia z
pewnością przeszedł wizyty wielu poszukiwaczy przygód, być może
wywodzących się także z licznych armii, przewijających się przez okolice
Bolesławca- cesarskiej, szwedzkiej, francuskiej, rosyjskiej, pruskiej,
polskiej, sowieckiej… W XIX wieku stał się obiektem zainteresowania
niemieckich kronikarzy z Bolesławca, którzy nieraz odwiedzali to
miejsce. Bywali tam także poeci, zachowały się nawet dwa wiersze o
zamku, oba zatytułowane Sternburg. Zainteresowanych odsyłam do
publikacji Dzieje Nadbobrzańskiej Gminy Bolesławiec Joanny Sawickiej i
Zdzisława Abramowicza, gdzie można je znaleźć w tłumaczeniu na język
polski. Pozostałości Gwiezdnego Zamku przetrwały wojnę, a kilkanaście
lat temu znalazły się na trasie Złotego Szlaku Rowerowego w Warcie
Bolesławieckiej.
Obecnie Gwiezdny Zamek właściwie w niczym nie
przypomina już zamku. Zachowała się jego zachodnia ściana, a także
pozostałości dawnej wieży. Znajdują się one na niewysokim wzgórzu,
ukrytym w lesie na zachód od Warty i otoczonym zabagnioną fosą. Dostęp
do nich nie jest jednak specjalnie utrudniony, bowiem istnieje
niewielkie przejście przez dawną fosę, przez które można przejść suchą
stopą. Niestety, wykorzystują to także wandale, którzy pokryli napisami
stare mury. Za murem, w którym zachowały się pozostałości po blankach
oraz kilka otworów okiennych, znajduje się pusty plac, na którym
postawiono kilka ławek, tworząc miejsce na ognisko. Pozostaje mieć
nadzieję, że odludność tego miejsca pozwoli je jednak zachować dla
przyszłych pokoleń i że kolejni wandale, pozbawieni szacunku dla jego
historii i wartości, nie doprowadzą do całkowitego zniwelowania
zamkowych murów. A kto wie, może znajdą się kiedyś ludzie, którzy
odnajdą starą figurę rycerza, strzegącego Gwiezdnego Zamku przed
zakusami wandali i wszelkiego ducha, który zechce pokusić się o
zaburzenie spokojnego trwania tajemniczych ruin. Odwiedzić można,
uszanować, złożyć hołd tym, którzy kiedyś tam żyli. A potem w spokoju
odejść i dać możliwość takiej samej wizyty innym.
W samej rzeczy Strachów 2 lata temu ukazał mi naocznie jak wygląda miasto niczym po bitwie wojennej. Tylko że to gruzowisko zrobiliśmy "my i lokalna władza ", przynajmniej na to pozwoliliśmy.
OdpowiedzUsuń