wtorek, 3 lipca 2018

Słów kilka o Gwiezdnym Zamku w Warcie Bolesławieckiej

Jeszcze jest za wcześnie na opowieść o klasztorze nowogrodzieckim, bowiem mam do przejrzenia sporo materiałów, ale w zamian proponuję nie mniej ciekawą wycieczkę w nieco inne miejsce. Jakie? Otóż kiedy jedzie się z Bolesławca do Złotoryi, drugą mijaną wzdłuż głównej drogi między tymi miastami miejscowością jest Warta Bolesławiecka. Malowniczo położona wśród pól i niewielkich pagórków wieś o ponad osiemsetletniej historii, dawna włość rodu von Zedlitzów, znana jest między innymi z pięknego renesansowego dworu, wybudowanego pod koniec XVI wieku. Mało kto jednak zdaje sobie sprawę, że dwór Zedlitzów nie jest wcale najcenniejszym zabytkiem dawnej Alt Warthau. Ktoś mógłby wskazać tutaj na urokliwy kościół parafialny, znajdujący się w samym centrum wioski, i owszem, wskazałby bardzo ważne miejsce w historii Warty, jednak nie to miejsce mam na myśli. Sądzę też, że mało kto w powiecie bolesławieckim, a tym bardziej poza jego granicami, zdaje sobie sprawę z tego, że miejsce, o którym myślę, w ogóle istnieje. Mało komu może cokolwiek mówić nazwa Gwiezdny Zamek, a tym bardziej jej niemiecki odpowiednik- Sternburg. A jednak właśnie to miejsce jest najcenniejszym skarbem, jaki posiada Warta Bolesławiecka.
Gwiezdny Zamek, mimo swojej romantycznej nazwy i dużej wartości, nie jest wcale żadnym imponującym założeniem. Właściwie obecnie jest to smutna, zadrzewiona ruina w lesie między Wartą Bolesławiecką a Wartowicami, niedaleko szosy Bolesławiec-Złotoryja. Na pozór mało ciekawa, piaskowcowa ściana, otoczona ze wszystkich stron zabagnionym strumieniem. Prawda jest jednak nieco inna…
W roku 1217 wieś Warta, notowana w nieco późniejszych źródłach pod nazwą Wartha, już z pewnością istniała. Z tego właśnie roku mamy pierwszą istniejącą wzmiankę o tej miejscowości, położonej ówcześnie na granicy dystryktów bolesławieckiego i lwóweckiego. Nie wiadomo, czy Gwiezdny Zamek już wtedy istniał, jednak XIX-wieczni kronikarze twierdzą, że owszem, istniał. I został zbudowany nie przez byle kogo, bo przez… templariuszy. Związana jest z tym również legenda o tym, jakoby Gwiezdny Zamek był połączony podziemnym tunelem z zamkiem na Grodźcu, jednym z ważniejszych w systemie obronnym dawnego plemienia Bobrzan. Za taką teorią, jakoby ruiny wartańskie zostały zbudowane za sprawą templariuszy, przemawia fakt, że przebywali oni już wtedy w Polsce- sprowadził ich w 1155 roku Bolesław Kędzierzawy, senioralny książę Polski. Jest jednak pewien szkopuł- na Śląsku pojawili się oni dopiero w 1225 roku, gdzie sprowadził ich Henryk Brodaty. Ich komandoria powstała w Oleśnicy Małej pod Wrocławiem. Czy mogli oni stworzyć niewielką strażnicę pod Bolesławcem, nieco ponad dwadzieścia kilometrów od ówczesnej granicy z niemieckim (a właściwie rzymskim) Świętym Cesarstwem, jak je w 1225 roku oficjalnie zwano? Być może. W każdym razie o Gwiezdnym Zamku mamy pierwszą pewną informację nieco późniejszą, bo z przełomu XIII i XIV wieku z Liber fundationis episcopatus Vratislaviensis. Była to, wedle treści tej księgi, warownia wojskowa. Jedna z trzech na terenie wsi… Strzegła ona przejścia pomiędzy dystryktami bolesławieckim i lwóweckim. Warto wspomnieć, że sama Warta Bolesławiecka, choć jej obecna nazwa sugeruje zupełnie co innego, przez wieki podlegała właśnie pod Lwówek… a przynajmniej jej centralna część. Niebyłczyce, czyli zachodnia część wioski, jeszcze w XX wieku stanowiące osobną miejscowość, przynależały już pod Bolesławiec. Otoczony fosą zameczek znajdował się na samej granicy pomiędzy dystryktami, które z czasem zamieniły się na tzw. weichbildy, odpowiedniki dzisiejszych powiatów w krajach Korony Czeskiej, do której Warta, wraz z całym księstwem jaworsko-świdnickim, weszła w XIV wieku. Zameczek w Warcie tymczasem zyskał nowego właściciela, niejakiego Stiebitza. Mężczyzna ten, niestety, nie był bynajmniej zainteresowany utrzymywaniem porządku na pograniczu bolesławiecko-lwóweckim, no chyba że było to w jego interesie. Stiebitz był jednym z wielu Raubritterów, innymi słowy, był rycerzem-rabusiem. Na Śląsku w tamtym czasie działało ich dość wielu, a najsłynniejszy z nich, niejaki Czarny Krzysztof, choć nie wiadomo, czy naprawdę istniał, miał działać w okolicach Legnicy i Złotoryi, czyli całkiem niedaleko. Zameczek trwał, doświadczany w miarę upływu czasu właściwie tylko przez nawałę husycką. Oprócz walk związanych z husytami oraz późniejszych perturbacji związanych z aspiracjami Macieja Korwina (nie mającego raczej nic wspólnego ze znanym ze współczesnej polskiej polityki Korwinem), króla Węgier, do panowania nad Śląskiem i całą Koroną Czeską, okolice Warty miały zapewniony spokój od działań wojennych. Zresztą Gwiezdny Zamek nie miał pełnić funkcji obronnych; przy jego niewielkich rozmiarach byłoby to absurdalne. Mógł co najwyżej opóźnić marsz wroga w kierunku Bolesławca albo Lwówka. W czasach pokoju kolejni właściciele zamku mogli jednak z pewnością korzystać z jego strategicznego położenia handlowego, ale sytuacja w okresie Odrodzenia zmieniła się bardzo na niekorzyść naszego zameczku. Kilkaset metrów na wschód od niego, bliżej wsi, powstał nowy dwór, zachowany do dzisiaj i obecnie intensywnie remontowany. Mały zameczek okazał się zbyt mały, zbyt oddalony od szosy bolesławieckiej, aby być nadal zamieszkiwany. Ozdobiony piękną figurą średniowiecznego rycerza, pamiętający co raz bardziej oddalające się polskie czasy Gwiezdny Zamek, znany już od dawna pod niemiecką nazwą Sternburgu, zapewne z wolna pustoszał, aż wreszcie został całkowicie opuszczony. Nie wiadomo, kiedy dokładnie zawaliła się niewielka wieżyczka, należąca do jego murów. Nie wiadomo, kiedy zaginęła figura rycerza, w sumie nie wiemy nawet, czy istniała. Zamkowe mury w miarę upływu czasu murszały i rozpadały się, otaczająca zameczek fosa zamuliła się i zamieniła w bagniste mokradło, Rosnący dokoła las powiększył się i otoczył pagórek, na którym stało kurczące się w sobie obronne średniowieczne gniazdo. Przez kolejne dziesięciolecia z pewnością przeszedł wizyty wielu poszukiwaczy przygód, być może wywodzących się także z licznych armii, przewijających się przez okolice Bolesławca- cesarskiej, szwedzkiej, francuskiej, rosyjskiej, pruskiej, polskiej, sowieckiej… W XIX wieku stał się obiektem zainteresowania niemieckich kronikarzy z Bolesławca, którzy nieraz odwiedzali to miejsce. Bywali tam także poeci, zachowały się nawet dwa wiersze o zamku, oba zatytułowane Sternburg. Zainteresowanych odsyłam do publikacji Dzieje Nadbobrzańskiej Gminy Bolesławiec Joanny Sawickiej i Zdzisława Abramowicza, gdzie można je znaleźć w tłumaczeniu na język polski. Pozostałości Gwiezdnego Zamku przetrwały wojnę, a kilkanaście lat temu znalazły się na trasie Złotego Szlaku Rowerowego w Warcie Bolesławieckiej.
Obecnie Gwiezdny Zamek właściwie w niczym nie przypomina już zamku. Zachowała się jego zachodnia ściana, a także pozostałości dawnej wieży. Znajdują się one na niewysokim wzgórzu, ukrytym w lesie na zachód od Warty i otoczonym zabagnioną fosą. Dostęp do nich nie jest jednak specjalnie utrudniony, bowiem istnieje niewielkie przejście przez dawną fosę, przez które można przejść suchą stopą. Niestety, wykorzystują to także wandale, którzy pokryli napisami stare mury. Za murem, w którym zachowały się pozostałości po blankach oraz kilka otworów okiennych, znajduje się pusty plac, na którym postawiono kilka ławek, tworząc miejsce na ognisko. Pozostaje mieć nadzieję, że odludność tego miejsca pozwoli je jednak zachować dla przyszłych pokoleń i że kolejni wandale, pozbawieni szacunku dla jego historii i wartości, nie doprowadzą do całkowitego zniwelowania zamkowych murów. A kto wie, może znajdą się kiedyś ludzie, którzy odnajdą starą figurę rycerza, strzegącego Gwiezdnego Zamku przed zakusami wandali i wszelkiego ducha, który zechce pokusić się o zaburzenie spokojnego trwania tajemniczych ruin. Odwiedzić można, uszanować, złożyć hołd tym, którzy kiedyś tam żyli. A potem w spokoju odejść i dać możliwość takiej samej wizyty innym.

1 komentarz:

  1. W samej rzeczy Strachów 2 lata temu ukazał mi naocznie jak wygląda miasto niczym po bitwie wojennej. Tylko że to gruzowisko zrobiliśmy "my i lokalna władza ", przynajmniej na to pozwoliliśmy.

    OdpowiedzUsuń