poniedziałek, 5 marca 2018

Rozmyślania studenckie.


Moja uwaga całkowicie się wyłączyła. Nie jestem już w stanie na niczym się skupić, a moja głowa niebezpiecznie opada w dół, ku nieuchronnemu spotkaniu z drewnianym blatem mojej ławki. Moje oczy podejmują wielki wysiłek niezamknięcia się, mięśnie twarzy daremnie usiłują utrzymać na niej rysy choć trochę zainteresowanej tematem osoby. Uszy już nie słyszą konkretnych słów, jakie do nich docierają, odbierają już tylko monotonny szum, z którego od czasu do czasu udaje im się wyłowić jakąś konkretną frazę. Instynktownie szukam swojej poduszki, jednak moja ręka jej nie znajduje, trafiając w próżnię między moją nogą a krzesłem sąsiada. Zasmucony, zerkam na zegarek. Minęło dopiero pół godziny. Porażka. Czeka mnie jeszcze godzina siedzenia w tym miejscu, a ja już się czuję tak, jakbym właśnie przebiegł maraton. Maraton znużenia i zniechęcenia do wszelkiego życia. Tęsknię patrzę na miasto, które rozciąga się tuż za oknem. Widzę drzewa, na początku marca nadal pozbawione pięknych, zielonych liści. Widzę stary, ceglany kościół, który w ciągu swego istnienia zapewne był obiektem podobnych do mojego spojrzeń tysięcy ludzi, którzy przewinęli się przez mury tego budynku, w jakim się obecnie znajduję. Jest rzeczą wprost niewiarygodną, że kiedyś sam tak usilnie zabiegałem, aby się tutaj dostać. Nikt nie uprzedzał o skutkach ubocznych tej decyzji… Skoro już po pół godzinie nachodzi mnie taki Weltschmerz, to aż się boję, co będzie ze mną za godzinę. Przed kościołem stoi most. Pod mostem znajduje się, skuta grubą warstwą lodu, rzeka. Ciekawe, czy gdybym skoczył na tę taflę, to czy moja głowa rozbiłaby się o te zwały zamarzniętej wody. Moja głowa opada co raz niżej, mięśnie twarzy powoli zaczynają dostrzegać, że nie wygrają swojej walki, oczy również bronią się już ostatkiem sił przed upadkiem. Ciężar głowy raptownie wzrasta, do oczu jakby ktoś przywiązał mi niewielkie odważniki. Jak mam wytrzymać do końca swojej męki?

                                                                                                                                        Darek

1 komentarz: