wtorek, 12 kwietnia 2016

Pretekst

    Dziś, spacerując sobie spokojnie, potknąłem się. Noga się powinęła. Czy coś. Szczerze, to nawet nie widzę dlaczego. To się tak samo. Może niebios wola, może licho złe pod nogi kłody rzuca. Ja - jestem - niewinny. Kolano natomiast - mnie boli. Bo nikt mnie nie złapał, ani nawet nie podniósł! Cóż to ma znaczyć?! Przeciw mnie całe społeczeństwo? Pewnie chciało im się śmiać! Nie, założę się, że ktoś się zaśmiał, albo chociaż bezczelnie dmuchnął nosem. Nie dość, że ich wina, to jeszcze bezwstydnie się tym nie przejmują! Wystarczy! Skoro i lud, i ja są mi wrogiem, porzucę je, i zamieszkam z dala od nich - na księżycu!

     Zabija się i zamieszkuje na księżycu.

1 komentarz: