Mamy
godzinę dwudziestą, ruch na ulicach powoli już maleje, lecz On, wytrwały,
czujny, doświadczony handlarz nadal jeszcze nie opuszcza swego stanowiska. On
to, ostatni spośród wielkich rekinów lokalnego biznesu, codziennie okupujących
plac przy Wieży Korniaktów, wypatruje jeszcze ostatnich klientów. Pozostał już
całkiem sam, najwytrwalszy z wytrwałych, ludzie mijają go bez słowa, lecz on
nadal czeka. Żywi się resztkami dogasającej wraz ze słońcem na niebie nadziei
na to, że pojawi się tutaj człowiek, który zatrzyma się przy ostatniej reducie
handlarskiej Lwowa, weźmie do rąk jedną ze spoczywających przed nim książek, a
może nawet i więcej. Może choć jedna wzbudzi w nim zainteresowanie, a wtedy
wyciągnie on ze swej kieszeni portfel, dokładnie przeliczy to, co ma
przeliczyć- choć jeśli pomyliłby się na korzyść handlarza, to nawet i lepiej.
Człowiek ten poda ostatniemu wojownikowi Korniaktów magiczne zwitki papieru,
zwane hrywnami, a może nawet- ach, jakie by to było piękne- zamiast hrywien
trafią się złotówki… albo- ze czcią nabożną należy wymówić TĄ nazwę-albo trafią
się nawet te słynne, amerykańskie DOLARY?
Wytrwały
ataman, jedynowładca niewielkiego placu w centrum miasta, czeka, na razie
bezowocnie… co będzie dalej, to już czas pokaże.
Napisano 19 lipca 2016 roku na placu
przy Cerkwi Wołoskiej we Lwowie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz